Troje zdesperowanych ludzi, tajemniczy mężczyzna i jego Pracownia.
Odbiłam się od czarnej, zwartej ściany dymu: gorący, duszący podmuch zaatakował moją skórę i włosy, rozpalił do białości powietrze i podłogę, boleśnie smagnął mi płuca. Zrozumiałam, że nie mam najmniejszych szans się wydostać, a wszystko, co tak wytrwale dusiłam w sobie od ponad jedenastu lat, wezbrało nagle z nieubłaganą siłą.
Millie ma dwadzieścia lat. Pracuje jako sekretarka, zaczepiając się to tu, to tam. Nie ma większych problemów ze znalezieniem pracy, bo nie obchodzą jej ani godziny, ani pensja, jaką będzie otrzymywać. Całe swoje życie poświęca tabelkom i zestawieniom, ograniczając czas dla siebie do minimum.
Kiedy w jej bloku wybucha pożar, jest przekonana, że to znak od przeznaczenia. Ledwo przytomna po wczorajszej wizycie w barze ze znajomymi z pracy, zapomina o zasadach bezpieczeństwa i skacze przez okno.
Pociągnął mnie za sobą, a ja dałam się poprowadzić. Myślałam już tylko o jednym, o moich dzieciach, o moim mężu, co im powiem, co będzie jeśli Zebrański odniósł poważne obrażenia, wszyscy muszą się dowiedzieć, że tego nie zaplanowałam, nie przewidziałam, że nie chciałam zrobić mu krzywdy, że po prostu przepełniła się czara goryczy!
Chciałam tylko, żeby to się skończyło.
Byłam przecież żywym, czującym człowiekiem.
Mariette jest żoną polityka. Mąż stoi bardzo wysoko w rankingach, a jego celem życiowym jest zdobywanie kolejnych wyborców. Kobieta zbyt późno zdaje sobie sprawę z tego, że tak naprawdę jest dla niego tylko środkiem do celu, osobą, która ma stworzyć mu, w ramach promocji, idealną rodzinę.
Sama jest nauczycielką w gimnazjum. Ma spore problemy - uczniowie, pochodzący z bogatych rodzin i rozpieszczeni do granic możliwości, terroryzują ją, doprowadzając do granicy załamania psychicznego. Któregoś dnia coś w niej pęka i widząc "przywódcę bandy" wymierza mu siarczysty policzek.
Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłem, zanim wszystko zgasło, była rozjarzona gęba Chochlika. Przez całe osiem miesięcy ani razu nie widziałem, żeby się śmieć uśmiechał.
Aż do tamtego ranka.
Pan Mike, dezerter wojskowy, zostaje porzucony przez ukochaną i ląduje na ulicy. O ile zazwyczaj jego pokaźna postura i wykształcone przez lata służby mięśnie, wystarczają do utrzymania "konkurencji" w ryzach, kiedy dopada go chwila słabości, atakuje go facet, z którym ma na pieńku od dłuższego czasu. Nie jest sam, przyprowadza ze sobą wsparcie, na tyle silne, że Mike trafia do szpitala.
Tę trójkę łączy Jean. Kiedy upadają na samo dno, przychodzi do nich i wyciąga pomocną dłoń. Zaprasza do swojej Pracowni - organizacji charytatywnej, pomagającej innym odnaleźć się na powrót w życiu. Z pozoru wszystko wydaje się piękne, cudowne, ale z czasem, okazuje się, że Pracownia wcale nie jest tak szczytną ideą, jak mogłoby się wydawać...
Pracownia naprawiania życia jest książką, która na długo zostaje w pamięci czytelnika. Tempo akcji z początku jest powolne, ale z czasem przyspiesza coraz bardziej, dążąc do miażdżącego zakończenia. Gdzieś w połowie zupełnie pogubiłam się w moich przewidywaniach, odnośnie przeszłości bohaterów i po prostu chłonęłam opowieść. Rozwiązanie akcji zupełnie mnie zaskoczyło, szczególnie epilog, który zostawia czytelnika w kompletnej rozsypce.
- O czym ty mówisz? Jaki trup w szafie? - zapytała. - Jaki krzyż?
- O przyczynie tego wszystkiego. O tym, dlaczego cię pokochał i zniszczył, albo przynajmniej próbował. O tym, dlaczego wybrał sobie takie życie i stworzył Pracownię.
O tym, że szlachetność nie zawsze jest szlachetna, walce z demonami z przeszłości i uporaniem się z poczuciem winy i chęcią wymazania całego swojego dotychczasowego życia. O tym, że zawsze należy pamiętać, a aby żyć dalej trzeba najpierw wybaczyć sobie.
Będziemy kontynuować nasze dzieło z niewyczerpaną energią, którą daje świadomość, że działa się w słusznej sprawie, zgłębiając znaczenie przewrotnych słów Alberta Camusa "Chcieć znaczy wzniecać paradoksy"
"Chcieć znaczy wzniecać paradoksy"..♥ No tak, odzywa się moja druga natura. Filozof ze mnie co prawda taki, jak z vocaliodów prawdziwy, nieprzerobiony głos, ale nie zmienia to faktu, że wielbię takie mądrości zakrawające na życiowe dywagacje. Oh, ah, umarłam. I jeszcze to słowo "paradoks". Ostatnio je lubię, lubię i zdecydowanie nadużywam "kiedy dokona się spirala paradoksu"... tak, zdecydowanie biedne ze mnie dziecko, cierpię na mózgoplazmę wtórną, taki mój ciężki żywot.
OdpowiedzUsuńWiesz, chyba przez to, że przytoczyłaś właśnie ten cytat z książki, który z kolei zawiera cytat z Camusa (boże, kocham, Dżumę tak bardzo, ta książka to taka genialna alegoria, koffam, wielbię i wznoszę pod niebo, zgon normalnie no) to chyba mnie to wystarczy, żeby sięgnąć po "Pracownię". Serio, nie potrzebuję więcej. Ale to tylko po raz kolejny potwierdza, jak świetne masz wyczucie przy pisaniu recenzji, że wybierasz właśnie "TE" fragmenty. No szacunek, Prims, serio.
Zasadniczo im bardziej książka mi się podoba, tym więcej cytatów wrzucam do recenzji, bo wydaje mi się, że autor sam w sobie lepiej odda klimat powieści niż ja.
UsuńA 'Dżumę' właśnie niedawno poznałam, bo omawiamy ją na polskim. Już pomijając to, że analizując każdy spójnik z osobna, można mieć książki serdecznie dość, więc pewnie dopiero z perspektywy czasu będę w stanie właściwie ją ocenić, to podczas czytania bardzo mi się podobała.
Ja jej nie przeczytałam jako lektury. Olałam całkowicie jej omawianie (moja wina, że akurat wtedy w rączki wpadła mi najnowsza kontynuacja Achai?). Przeczytałam ją dopiero w kwietniu tego roku, kiedy ogarniałam książki do matury i po prostu się zakochałam. Jest przegenialna. Zresztą podobnie jak Ferdydurke, Mistrz i Małgorzata, czy Granica (huehue samobójstwa fajna rzecz). Jedne z najlepszych lektur szkolnych. Mistrzostwo, pierwsza klasa, owacje na stojąco. O Quo Vadis nie wspomnę, którego ja akurat jako lektury nie miałam, ale przeczytałam je natchniona filmem, który obejrzałam bodajże w pierwszej liceum i umarłam. G.E.N.I.A.L.N.E. Serio, polecam bardzo, jeśli nie czytałaś. Świetna książka.
UsuńA co do Skrzyni, to cieszę się bardzo, czekam z niecierpliwością!
Swoją drogą, Skrzynia dla ciebie już się szykuje, tylko na razie jestem pochłonięta spożywaniem zasad nowego uniwersum, więc nie wiem jeszcze kiedy to skończę i wrzucę. :>
OdpowiedzUsuń